Trudno jednoznacznie wskazać, kto rzucił hasło przeniesienia latania zimowego z Balic na Błonia Krakowskie, ale zwolenników tego latania było sporo. Do rozłożenia startu na Błoniach potrzeba było więcej ludzi, bo musiano zabezpieczyć teren, przez który przebiegała linka wyciągarki, aby w czasie lotów nie znalazły się na nim przypadkowe osoby. Były problemy z przetransportowaniem wyciągarki i sciągarki, gdyż Dżems Ośrodka miał jakieś kłopoty z silnikiem. Tą sprawę rozwiązała moja niezawodna Dodge. Terenowa skrzynia biegów dwa napędy i szerokie terenowe opony poradziły sobie bez problemów ze śniegiem zarówno na Balicach jak i na Błoniach.
 |
Wyprawa po sprzęt na Balice. Od lewej R. Włosinski, W. Pabian, A. Wiejak, A. Bułat, M. Pląder
i A. Abłamowicz. |
 |
Cała ekipa w trakcie ładowania ściągarki na samochód. |
 |
Wszystko załadowane, wyciągarka na holu - kierunek Błonia Krakowskie. |
 |
Borys Puzej, pierwszy od lewej, śledzi poczynania operatorów kamer. |
Korzystając z pomocy książki lotów Adama ustalić można, że na Błoniach wykonywano loty szybowcowe od stycznia do marca 1947 roku. Pamiętam dzień w którym robione były zdjęcia reprodukowane poniżej. Ciągnąłem wtedy na wyciągarce. Latał SG-38 oraz Grunau-Baby. Było to 14 stycznia. Na Błoniach zjawiła się kronika filmowa, która kręciła materiał dokumentujący nasze latanie. Z uwagi na to,że loty odbywały się nad terenami zabudowanymi loty wykonywali bardziej doświadczeni piloci, Julek Bojanowski, Adam Bułat, Waldek Pabian, Andrzej Abłamowicz, Witek Starzewski i inni. Pozostali latali w drugim rzucie, gdy Błonia były już dobrze „oblatane”.
 |
Lądowanie na wschodniej stronie Błoń. |
 |
Maciek Michalski pilnuje prządku na Błoniach w górze nad budynkami Oleandrów Grunau-Baby. |
Witek Starzewski wyszedł z wypadku na Grunau-Baby z drobnymi obrażeniami, a szybowiec, prosto z Błoń trafił do warsztatu na Straszewskiego, gdzie pan Feluś doprowadził go szybko do stanu lotnego. W pierwszej dekadzie marca 1947 cały sprzęt „zimujący” w Krakowie wrócił na Balice. Pomagałem w transporcie tego sprzętu i przy okazji odbyłem rozmowę z Julkiem Bojanowskim. Julek zaproponował mnie i Ryśkowi Włosińskiemu pracę etatową. Mnie widział na etacie mechanika lotniczego w warsztatach Sekcji Lotniczej, Ryśkowi zaproponował pracę kierowcy Dżemsa będącego w dyspozycji Ośrodka Ćwiczebnego. Dotychczasowy kierowca Tadeusz Wiśniewski niezbyt radzący sobie z problemami technicznymi tego samochodu zrezygnował z pracy. Kadra etatowa warsztatu Sekcji powiększyła się o jeszcze jednego stolarz lotniczego. Do pracy przyszedł młodszy brat pana Stanisława, Józef Feluś. Bardzo dobry fachowiec okupację hitlerowską przepracował jak jego starszy brat w warsztatach zajezdni tramwajowej na Wawrzyńca. Jest bardzo dobrym stolarzem, zresztą będzie pracował cały czas pod okiem swojego starszego brata, artysty - stolarza lotniczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz