niedziela, 6 listopada 2011

Dalszy bieg rzeczy - rozwój krakowskiego środowiska lotniczego

Dwa ważne  fakty dla krakowskiego środowiska lotniczego wydarzyły się w połowie roku 1946. Staraniem przedwojennych działaczy Aeroklubu takich jak Jan Sołtykowski, Kazimierz Chałupnik, Ludwik Nazarkiewicz, Ludwik Piątek, Marian Kubicki, Edmund Wabik i inni w maju reaktywowany został Aeroklub Krakowski. Wybrany został  zarząd a prezesem Aeroklubu został inż.Tor ówczesny wiceprezydent miasta Krakowa. Drugim istotnym wydarzeniem było objęcie z dniem 1-07-1946 przez Julka Bojanowskiego stanowiska kierownika technicznego w powołanym przez Ministerstwo Komunikacji Ośrodku Ćwiczebnym Szybownictwa w Balicach.

Sprawa powołania  tej organizacji lotniczej  była ważna dla  sporej gromady szybowników  szkolących się dotychczas w Sekcji Lotniczej, a nie będących  studentami AG. Dotyczyło to wielu młodych wiekiem uczestników szkolenia uczących się w szkołach średnich czy zawodowych, a także osób w zaawansowanym już wieku, którzy  zdążyli się wyszkolić już na szybowcach i pragnęli kontynuować dalej latanie. Zapewne koledzy z dawnych lat pamiętają postać starszego pana magistra farmacji , który przyjeżdżał na loty ze swojej apteki w Czernichowie.Ośrodek Ćwiczebny bowiem dawał w tym czasie szansę polatania na szybowcach wszystkim tym, którzy takim lataniem byli zainteresowani.  Istniały zatem formalnie dwie organizacyjne jednostki zajmujące się lataniem szybowcowym na Balicach ale w gruncie rzeczy była to stale ta sama  duża organizacja  czyli  Sekcja Lotnicza  pod nieformalnym  kierownictwem Borysa Puzeja. Sytuacja finansowa Sekcji poprawiła się znacznie dzięki dotacjom jakie Ośrodek otrzymywał na swoją działalność.

Takie bowiem rzeczy jak budowa hangaru, remonty sprzętu czy inne wydatki pokrywane były z funduszy otrzymywane za pośrednictwem Oddziału Lotnictwa Cywilnego w Krakowie z Ministerstwa Komunikacji. Z OLC przekazany został na potrzeby Ośrodka samochód ciężarowy GMC z kierowcą Tadeuszem Wiśniewskim. Dysponentem samochodu został Julek Bojanowski jako kierownik techniczny Ośrodka. Zatem sprawa transportu na trasie Kraków a ściślej warsztaty Sekcji na Straszewskiego i Balice została ogromnie ułatwiona.
Nowo postawiony hangar otrzymał już tablicę z napisem Ośrodek Ćwiczebny Szybownictwa Balice.
Wcześniej jeszcze, bo w miesiącach wiosennych z Sekcji Lotniczej, parę osób odbyło szkolenia instruktorskie oraz zapoznało się z programem szkolenia szybowcowego przy użyciu wyciągarki.
Demonstracja takiego szkolenia odbyła się w szkole szybowcowej w Fordonie, która to szkoła na zdobytym na jej terenie sprzęcie poniemieckim takie szkolenie rozpoczynała. Brak jest wiarygodnych danych o tym wydarzeniu. Na pewno jednak były już opracowane metody takiego szkolenia, co udowodniły pierwsze loty za wyciągarką wykonane na Balicach przez Adama Bułata.

Zanim jednak do nich doszło wróćmy do prezentacji sprzętu jaki był użyty w pierwszych lotach na Balicach. W warsztatach Sekcji znajdowały się dwie niekompletne wyciągarki typu Pfeifer-Rhon. Stosunkowo szybko udało się skompletować jedną z nich korzystając z części znajdujących się w drugim egzemplarzu. Najgorzej przedstawiała się sprawa skompletowania silnika do  wyciągarki. Jak zwykle sprawę rozwiązał niezawodny Borys Puzej. Przez Andrzeja Abłamowicza dostałem wiadomość, że jestem pilnie potrzebny w warsztacie Sekcji. O umówionej godzinie stawiłem się. na spotkanie z Borysem Puzejem  i  Julkiem Bojanowskim. Miałem już sygnały wcześniejsze, że sprawa dotyczyć będzie zapewne silnika do wyciągarki. Tak jak przypuszczałem rozchodziło się o skompletowanie z dwu niekompletnych silników jakie były w obu Pfeiferach, jednego dobrego silnika. Silnik ten musiał przejść oczywiście solidny przegląd, tak aby zagwarantować potem w czasie latania jego bezawaryjną pracę. Zakup ewentualnych części jeżeli będą konieczne pokryje Julek z funduszy Ośrodka. Ja będę  miał zaliczoną pracę społeczną na rzecz przyszłych lotów za tą właśnie wyciągarką. Zadanie nie było łatwe ale z gorszymi miałem do czynienia w pracy mechanika silnikowego warsztatów samochodowych. Do pomocy dokooptowałem swojego przyjaciela z tychże warsztatów a obecnie kierowcę WK PPS i kandydata na szkolenie szybowcowe Ryszarda Włosińskiego. Zarwaliśmy z Ryśkiem parę nocy, aby szybciej uporać się z problemem.

 Montaż silnika wyciągarki w czasie przeglądu w warsztacie Sekcji - od lewej Wiejak i Włosiński.
Silnik wyciągarki Pfeifer Ford V-8 był dosyć skomplikowany.  Miał bowiem mało spotykany system łożyskowania korbowodów, których stopa ślizgała się po panewce korbowodu a panewka z kolei ślizgała się po czopie wału korbowego. Ale zaletą tego silnika była jego moc nominalna 90 KM przy 3000 obr/min.Uporaliśmy się jednak z Ryszardem z przeglądem silnika w przeciągu 2 tygodni. Drobne niezbędne części potrzebne do skompletowania silnika udało mi się zdobyć wykorzystując swoje znajomości w branży samochodowej. Z dużą satysfakcją zapuściliśmy silnik wmontowany w ramę wyciągarki a jego bezbłędna praca w całym zakresie obrotów i mocy dawała gwarancję, że będzie się dobrze sprawował ciągnąc szybowce na Balicach. Ta praca przy silniku wyciągarki zapewne sprawiła że niecały rok później zarówno ja jak i Rysiek Włosiński dostaliśmy od Julka Bojanowskiego już jako kierownika Ośrodka propozycję przejścia do etatowej pracy na Balicach.

W tym czasie ukonstytuowany zarząd Aeroklubu Krakowskiego utworzył trzy sekcje motorową, szybowcową i nawigacyjną. Kierownikami ich zostali pierwszej Jerzy Juszczyk, drugiej Edmund Wabik, trzeciej Ryszard Faulhaber. Sekcja motorowa zrzeszała pilotów samolotowych wyszkolonych przed wojną, takich którzy ze względu na wiek nie byli zmobilizowani do lotnictwa w czasie wojny, lub wyszkolonych tuż przed samą wojną, którzy wprawdzie młodsi wiekiem mieli ukończone tylko podstawowe szkolenie na samolotach  RWD-8. Sekcja w chwili reaktywowania nie dysponowała jeszcze żadnymi samolotami, te zostały przydzielone  dopiero nieco później. Sekcja nawigacyjna praktycznie mogła prowadzić tylko zajęcia teoretyczne dla kandydatów na pilotów samolotowych ale tych praktycznie jeszcze nie było. Sekcją szybowcową kierował Edmund Wabik i jest wielce prawdopodobnym, że jego propozycje dotyczące szybownictwa krakowskiego jakie sugerował zarządowi Aeroklubu Krakowskiego a ten przedstawiał je jako swoje oficjalne stanowisko spowodowały iż powstał pewien konflikt pomiędzy obu  działającymi na terenie Krakowa organizacjami lotniczymi. Posłużymy się w tym miejscu cytatem z pracy prof.Andrzeja Samka, który pisząc o Aeroklubie Krakowskim  niezwykle celnie określa powody tego konfliktu. „Członkowie Aeroklubu Krakowskiego z okresu międzywojennego nie bardzo chcieli uznać  żywiołową studencką organizację, wyrosłą samorzutnie po wyzwoleniu i wykazującą dużą prężność. Z drugiej strony młodzi ludzie mający sprzęt do dyspozycji, nie chcą się podporządkować i pozwolić odebrać sobie pozycję zdobytą takim nakładem pracy”. Sprawę zaognił później fakt, że Ośrodek, a właściwie Sekcja musiała odstąpić 1/3 swojego hangaru na Balicach na potrzeby Aeroklubu Krakowskiego. W drodze porozumienia zawartego w Oddziale Lotnictwa Cywilnego Sekcja Lotnicza przekazała sekcji szybowcowej aeroklubu, Bodzów na którym to szybowisku kontynuowano szkolenie podstawowe na szybowcach. Kierownikiem ośrodka na Bodzowie został Edmund Wabik. Instruktorem szkolącym  był Augustyn Połomski. Kursanci po uzyskaniu kategorii „B” dalsze szkolenie odbywali na Balicach w Ośrodku Ćwiczebnym Szybownictwa.

1 komentarz: