Sprawa powołania tej organizacji lotniczej była ważna dla sporej gromady szybowników szkolących się dotychczas w Sekcji Lotniczej, a nie będących studentami AG. Dotyczyło to wielu młodych wiekiem uczestników szkolenia uczących się w szkołach średnich czy zawodowych, a także osób w zaawansowanym już wieku, którzy zdążyli się wyszkolić już na szybowcach i pragnęli kontynuować dalej latanie. Zapewne koledzy z dawnych lat pamiętają postać starszego pana magistra farmacji , który przyjeżdżał na loty ze swojej apteki w Czernichowie.Ośrodek Ćwiczebny bowiem dawał w tym czasie szansę polatania na szybowcach wszystkim tym, którzy takim lataniem byli zainteresowani. Istniały zatem formalnie dwie organizacyjne jednostki zajmujące się lataniem szybowcowym na Balicach ale w gruncie rzeczy była to stale ta sama duża organizacja czyli Sekcja Lotnicza pod nieformalnym kierownictwem Borysa Puzeja. Sytuacja finansowa Sekcji poprawiła się znacznie dzięki dotacjom jakie Ośrodek otrzymywał na swoją działalność.
Takie bowiem rzeczy jak budowa hangaru, remonty sprzętu czy inne wydatki pokrywane były z funduszy otrzymywane za pośrednictwem Oddziału Lotnictwa Cywilnego w Krakowie z Ministerstwa Komunikacji. Z OLC przekazany został na potrzeby Ośrodka samochód ciężarowy GMC z kierowcą Tadeuszem Wiśniewskim. Dysponentem samochodu został Julek Bojanowski jako kierownik techniczny Ośrodka. Zatem sprawa transportu na trasie Kraków a ściślej warsztaty Sekcji na Straszewskiego i Balice została ogromnie ułatwiona.
Nowo postawiony hangar otrzymał już tablicę z napisem Ośrodek Ćwiczebny Szybownictwa Balice. |
Demonstracja takiego szkolenia odbyła się w szkole szybowcowej w Fordonie, która to szkoła na zdobytym na jej terenie sprzęcie poniemieckim takie szkolenie rozpoczynała. Brak jest wiarygodnych danych o tym wydarzeniu. Na pewno jednak były już opracowane metody takiego szkolenia, co udowodniły pierwsze loty za wyciągarką wykonane na Balicach przez Adama Bułata.
Zanim jednak do nich doszło wróćmy do prezentacji sprzętu jaki był użyty w pierwszych lotach na Balicach. W warsztatach Sekcji znajdowały się dwie niekompletne wyciągarki typu Pfeifer-Rhon. Stosunkowo szybko udało się skompletować jedną z nich korzystając z części znajdujących się w drugim egzemplarzu. Najgorzej przedstawiała się sprawa skompletowania silnika do wyciągarki. Jak zwykle sprawę rozwiązał niezawodny Borys Puzej. Przez Andrzeja Abłamowicza dostałem wiadomość, że jestem pilnie potrzebny w warsztacie Sekcji. O umówionej godzinie stawiłem się. na spotkanie z Borysem Puzejem i Julkiem Bojanowskim. Miałem już sygnały wcześniejsze, że sprawa dotyczyć będzie zapewne silnika do wyciągarki. Tak jak przypuszczałem rozchodziło się o skompletowanie z dwu niekompletnych silników jakie były w obu Pfeiferach, jednego dobrego silnika. Silnik ten musiał przejść oczywiście solidny przegląd, tak aby zagwarantować potem w czasie latania jego bezawaryjną pracę. Zakup ewentualnych części jeżeli będą konieczne pokryje Julek z funduszy Ośrodka. Ja będę miał zaliczoną pracę społeczną na rzecz przyszłych lotów za tą właśnie wyciągarką. Zadanie nie było łatwe ale z gorszymi miałem do czynienia w pracy mechanika silnikowego warsztatów samochodowych. Do pomocy dokooptowałem swojego przyjaciela z tychże warsztatów a obecnie kierowcę WK PPS i kandydata na szkolenie szybowcowe Ryszarda Włosińskiego. Zarwaliśmy z Ryśkiem parę nocy, aby szybciej uporać się z problemem.
Montaż silnika wyciągarki w czasie przeglądu w warsztacie Sekcji - od lewej Wiejak i Włosiński. |
W tym czasie ukonstytuowany zarząd Aeroklubu Krakowskiego utworzył trzy sekcje motorową, szybowcową i nawigacyjną. Kierownikami ich zostali pierwszej Jerzy Juszczyk, drugiej Edmund Wabik, trzeciej Ryszard Faulhaber. Sekcja motorowa zrzeszała pilotów samolotowych wyszkolonych przed wojną, takich którzy ze względu na wiek nie byli zmobilizowani do lotnictwa w czasie wojny, lub wyszkolonych tuż przed samą wojną, którzy wprawdzie młodsi wiekiem mieli ukończone tylko podstawowe szkolenie na samolotach RWD-8. Sekcja w chwili reaktywowania nie dysponowała jeszcze żadnymi samolotami, te zostały przydzielone dopiero nieco później. Sekcja nawigacyjna praktycznie mogła prowadzić tylko zajęcia teoretyczne dla kandydatów na pilotów samolotowych ale tych praktycznie jeszcze nie było. Sekcją szybowcową kierował Edmund Wabik i jest wielce prawdopodobnym, że jego propozycje dotyczące szybownictwa krakowskiego jakie sugerował zarządowi Aeroklubu Krakowskiego a ten przedstawiał je jako swoje oficjalne stanowisko spowodowały iż powstał pewien konflikt pomiędzy obu działającymi na terenie Krakowa organizacjami lotniczymi. Posłużymy się w tym miejscu cytatem z pracy prof.Andrzeja Samka, który pisząc o Aeroklubie Krakowskim niezwykle celnie określa powody tego konfliktu. „Członkowie Aeroklubu Krakowskiego z okresu międzywojennego nie bardzo chcieli uznać żywiołową studencką organizację, wyrosłą samorzutnie po wyzwoleniu i wykazującą dużą prężność. Z drugiej strony młodzi ludzie mający sprzęt do dyspozycji, nie chcą się podporządkować i pozwolić odebrać sobie pozycję zdobytą takim nakładem pracy”. Sprawę zaognił później fakt, że Ośrodek, a właściwie Sekcja musiała odstąpić 1/3 swojego hangaru na Balicach na potrzeby Aeroklubu Krakowskiego. W drodze porozumienia zawartego w Oddziale Lotnictwa Cywilnego Sekcja Lotnicza przekazała sekcji szybowcowej aeroklubu, Bodzów na którym to szybowisku kontynuowano szkolenie podstawowe na szybowcach. Kierownikiem ośrodka na Bodzowie został Edmund Wabik. Instruktorem szkolącym był Augustyn Połomski. Kursanci po uzyskaniu kategorii „B” dalsze szkolenie odbywali na Balicach w Ośrodku Ćwiczebnym Szybownictwa.
Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń