Generał Frey-Bielecki. Źródło: Life.com |
Jego prośba o przyjęcie na szkolenie samolotowe zostaje odrzucona. Jest stale pod obserwacją polskiej policji. Latem, roku 1939 znowu zjawia się na Żarze, gdzie lata wyczynowo i gdzie zastaje go wojna. We wrześniu 1939 roku, wraz z grupa kolegów-szybowników chce wstąpić do lotnictwa. W chaosie wojennym nie ma na to żadnych szans. W odwrocie przed Niemcami dociera do Lwowa, gdzie po wejściu Sowietów początkowo wstępuje na Politechnikę Lwowską. Po zaatakowaniu ZSRR przez Niemców ewakuuje się w głąb Związku Radzieckiego, gdzie po krótkim okresie pracy w fabryce zbrojeniowej zostaje skierowany do ośrodka szkolenia partyzantów.
Zrzucony zostaje wraz z grupą partyzantów radzieckich w rejonie Smoleńska w roku 1944. Działając przeciw oddziałom niemieckim przemieszcza się wraz z grupą w rejon Nowogródka i Lidy. Organizuje w tym rejonie oddział partyzancki składający się z Polaków. Zostaje dowódcą oddziału, przyjmując pseudonim „Biały”. Po wyzwoleniu dodając swój pseudonim partyzancki do nazwiska rodowego jako Jan Frey-Bielecki zostaje szefem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa w Krakowie. W roku 1946, na własną prośbę zostaje przeniesiony do lotnictwa. Po kursie na dowódców pułków lotniczych zostaje w roku 1947 zastępcą dowódcy pułku lotnictwa myśliwskiego , a w roku 1948 obejmuje dowództwo 1-go Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa". Po dwóch latach (1949-51) kończy Akademię Lotniczą im. Woroszyłowa w Moskwie, po której zostaje dowódcą dywizji lotniczej, a potem dowódcą związku taktycznego lotnictwa myśliwskiego. Pełni też odpowiedzialną funkcję w Dowództwie Wojsk Lotniczych.
Nadchodzi rok 1956. Jaka jest w tym czasie działalność Jana Freya-Bieleckiego? Rzuca na nią światło artykuł Mariana Mikołajczuka, opublikowany w numerze 1/2006 Skrzydlatej Polski. Wydarzenia poznańskie były znaczącym momentem w procesie destalinizacji życia w naszym kraju. 21.10.1956 zaszły znaczące zmiany personalne w kierownictwie PZPR, które spowodowały pewna odwilż polityczną. Jednak w czasie obrad plenum PZPR do Warszawy przybył sekretarz generalny Nikita S Chruszczow, który wywierał naciski na obradujących w tym czasie towarzyszy z KC i sekretarza Władysława Gomułkę.
W tym samym czasie związki taktyczne i oddziały Północnej Grupy Wojsk Radzieckich wyszły z garnizonów stałych i zmierzały w kierunku centrum Polski.W tle wydarzeń politycznych miały miejsce pewne działania w lotnictwie wojskowym, rozgrywające się czasem w sposób dość przypadkowy i nieplanowany. Do stłumienia robotniczego protestu do Poznania ściągnięto dwie dywizje pancerne 10 i 19 DWP, dwie dywizje piechoty 4 i 5 DP, które dysponowały 10.000 ludzi 300. czołgami i działami pancernymi. Całością dowodził gen. armii Stanisław Popławski. Do planowanych akcji zbrojnych miano włączyć 5 dywizję lotnictwa myśliwskiego OPL, stacjonującą na lotnisku Babice-Bemowo.
Tak wspomina te wypadki pilot 1-go Pułku Lotnictwa Myśliwskiego płk. dypl .Ryszard Grundman: "Padały u nas sprzeczne rozkazy, kazano nam przezbrajać samoloty, raz na wersje bombową, potem na myśliwską wreszcie odwołano rozkazy i z ostrych dyżurów przechodziliśmy w stan normalnej gotowości". Przykład ten może nie jest bardzo typowy, lecz oddaje atmosferę, jaka panowała na niektórych szczeblach dowodzenia lotnictwem. Świadczy o nadgorliwości niektórych oficerów, która spowodowana była zarówno ślepym, jak i nieprzewidzianym działaniem tak na wszelki wypadek.
Jak zachował się w tej sytuacji gen Frey-Bielecki?. Z jednostek jemu podległych wybrał pilota z 9 DLM mjr Józefa Mizerę. W pełnej konspiracji przed służbą ruchu OPL przyleciał do Malborka, gdzie stacjonował 9 PLM i zlecił przeprowadzenie wywiadu lotniczego połączonego z fotografowaniem z powietrza. Rozkaz brzmiał: "Interesuje mnie ruch kolumn jednostek radzieckich od Kaliningradu w stronę południowo -zachodnią oraz rejony postojów większych ugrupowań wojsk".
Na swoim Lim-2, o numerze taktycznym 307, wyleciał z Malborka i wylądował na lotnisku w Ornecie, gdzie oczekiwał na wyniki zwiadu fotograficznego. Mjr. Mizera tak relacjonuje dalsze wypadki: "Po wylądowaniu w Ornecie, gdy wyłączyłem silnik, Generał czekał przy moim skrzydle. "- Czy było co fotografować?", zapytał. "Było i to dużo" - odpowiedziałem. "W imieniu służby dziękuję. Po zatankowaniu lecicie do Malborka, a ja do waszej wiadomości lecę do Krzesin pod Poznaniem, tam rozgrywają się sprawy wagi państwowej".
Zdjęcia dostarczone przez gen Freya-Bieleckiego były argumentami ze strony polskiej w rozmowach z przedstawicielami KC KPZR. Działania generała, prowadzone w całkowitej konspiracji przed ówczesnymi dowódcami Wojsk Lotniczych spowodowały, że gen broni Iwan Turkiel tak referował ministrowi obrony narodowej marszałkowi K.Rokosowskiemu sytuacje w polskim lotnictwie: „Polscy piloci staja się krnąbrni wobec radzieckich dowódców". Jako przykład dał postawę dowódcy 3 Korpusu Lotnictwa Mieszanego gen bryg. Pil Freya -Bieleckiego, który publicznie oświadczył, że polską armią nie powinni dowodzić pełniący obowiązki, lecz prawdziwi Polacy. W tym czasie, nie dowierzając polskim pilotom, radzieckie dowództwo polskiego lotnictwa zrobiło wszystko, aby ograniczyć do minimum nasze latanie.
Jednostki lotnicze dostały rozkazy wykonywania przeglądów technicznych, których zakres na długi czas wyłączał samoloty z latania, dotyczyło to przeważnie lotnictwa myśliwskiego. Tak o to wspomina te czasy gen. Frey-Bielecki: "W tych dniach byłem w Poznaniu sam. Na wszelki wypadek zadbano, abym nie mógł wystartować na moim myśliwcu, zahangarowanym na lotnisku Krzesiny pod Poznaniem.Wczesnym rankiem usłyszałem w słuchawce telefonicznej głos szefa Sztabu WL iOPL OK gen Wasyla Kadazanowicza, który w tej sprawie wydawał ścisłe polecenia miejscowemu dowódcy pułku, mjr Andrzejowi Dobrzanieckiemu. Rozmowę tę podsłuchałem, dzięki przytomnemu dyżurnemu telefoniście w moim poznańskim korpusie, który cichaczem podłączył mnie do tej rozmowy".
W tym czasie gen Frey-Bielecki postawił w stan gotowości siły i środki dowodzonego 3 Korpusu Mieszanego i zagroził ich użyciem, w celu zatrzymania posuwających się w kierunku Warszawy kolumn PGWAR. Wraz z zakończeniem obrad VIII Plenum PZPR nastąpiły zmiany w kierownictwie władz państwowych. Następstwem tego były także zmiany w Ministerstwie Obrony Narodowej. We wszystkich rodzajach sił zbrojnych i wojsk swoje kierownicze i doradcze stanowiska opuścili oficerowie radzieccy. Odwołany został także gen broni Iwan Turkiel.
Na stanowisko dowódcy WL i OPL OK został mianowany gen bryg Jan Frey-Bielecki. Na wniosek generała powołano do wojska niektórych zasłużonych oficerow Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie. W grupie tej znaleźli się między innymi: Stanisław Skalski, Waclaw Król, Tadeusz Góra, Witold Łokuciewski, Stefan Witorzeńć, Ignacy Olszewski, Marian Duriasz i wielu innych. Oficerowie ci byli doskonałymi pilotami, z dużym doświadczeniem bojowym i wojennym, mieli także inne spojrzenie na problematykę funkcjonowania lotnictwa. Wkrótce po wstąpieniu w szeregi WL i OPL OK zostali w trybie przyspieszonym przeszkoleni na samoloty odrzutowe.
Tak wspomina gen.Freya-Bieleckiego, w swojej autobiograficznej książce pod tytułem „Medalowe Wzloty", jeden z najbardziej znanych i utytułowanych polskich pilotów szybowcowych, z wojenną przeszłością, pilot myśliwski, gen. Tadeusz Góra: "W styczniu roku 1957 otrzymałem nieoczekiwane wezwanie do Wojskowej Komendy Rejonowej. Było to wkrótce po mojej rozmowie z ówczesnym dowódcą Wojsk Lotniczych, generałem Janem Frey-Bieleckim, który zaproponował mi powrót do lotnictwa wojskowego. Przypomnę w tym miejscu, że poznaliśmy się obaj jeszcze przed wojną, kiedy w 1938 roku wykonałem przelot etapowy z Bezmiechowej na Żar. Wśród szkolących się na tym szybowisku harcerzy-kursantów zwrócił wtedy moją uwagę druh Frey-Bielecki, wyróżniający się sporą wiedzą na temat szybownictwa. No więc rozważyłem propozycję generała, abym ponownie włożył lotniczy mundur, ale nie sądziłem, że jego działanie będzie takie szybkie."
Jak widać z oceny ludzi znających się na lotnictwie postać Jana Freya-Bieleckiego określana jest jednoznacznie. Był świetnym polskim pilotem i jego zasługi dla lotnictwa cywilnego i wojskowego w żadnej mierze nie mogą być przysłaniane jego krótkim epizodem w życiorysie, jakim była służba w UB.
trochę inny życiorys bez białych plam historii
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Frey-Bielecki
Znam ten życiorys, sama go Dziadkowi pokazywałam, niemniej jednak dla Niego zawsze najważniejsze było latanie. I ludzie, którzy lotnictwo popychali naprzód. Do polityki się nie mieszał, twierdził, że potrafi ogłupić nawet najmądrzejszych.
OdpowiedzUsuńChrzanienie. A służba w NKWD i zwalczanie polskich patriotów to jak to nazwać? Pora odbrązowić dziadziusia.
UsuńSzanowna Pani Joanno,
OdpowiedzUsuńJestem studentem historii, zajmuję się okresem po II wojnie światowej, ze szczególnym uwzględnieniem historii wojskowości. Czy mógłbym prosić Panią o kontakt? Oto mój mail: po83@tlen.pl.
Jeśli zgodziłaby się Pani na kontakt ze mną, byłbym bardzo zobowiązany. Chodziłoby mi o wymianę informacji i spostrzeżeń dotyczących m. in. Pani Dziadka.
Z wyrazami szacunku,
Piotr Ogiński
Pani Joanno. Proszę o kontakt w sprawie książki "Medalowe wzloty" o gen. pil. T. Górze. Mój adres chwat.lot@poczta.onet.pl
OdpowiedzUsuń