niedziela, 6 listopada 2011

Smutni panowie z UB i weryfikacja personelu latającego w listopadzie, 1948

Od pewnego jednak już czasu a ściślej od końca 1947 roku, mieliśmy sygnały, że interesują się nami „smutni panowie z UB". Nie kryli się nawet z tym specjalnie. Jeden z nich, antypatyczny typ nazywał się Adam Witek i był częstym gościem w lokalu  Aeroklubu Krakowskiego przy ulicy Smoleńsk. Drugi o ile wiem był oficerem UB nazywał się Stanisław Osmoła i po zwolnieniu  /przymusowym / z pracy naczelnika krakowskiego oddziału PLL LOT Stanisława Wolakiewicza zajął jego miejsce urzędując w baraku poniemieckim na zachodnim końcu dawnego lotniska Rakowice gdzie znajdował się pierwszy powojenny port PLL LOT. Wiem, ze Osmoła przyjaźnił się z niektórymi członkami Aeroklubu, ale czy przyjaźń ta wykorzystana została  w późniejszej weryfikacji pilotów samolotowych Aeroklubu Krakowskiego tego nie jestem pewien.

W listopadzie 1948 roku nastąpiła pierwsza „czystka" personelu latającego we wszystkich rodzajach lotnictwa cywilnego w Polsce. Piszemy tylko o tej, która dotknęła nas pilotów samolotowych Aeroklubu Krakowskiego. Zostaliśmy powiadomieni aby stawić się w określonym dniu i godzinie w lokalu Aeroklubu przy ulicy Smoleńsk. Siedzieliśmy w dużym holu stanowiącym przedpokój sekretariatu i wzywani byliśmy pojedynczo do pokoju w którym siedziało trzech osobników. Nie znałem nikogo z nich.

Julek Bojanowski w swojej relacji podaje, że jednym z nich był por. Chojcan. Antoniego Chojcana w tym czasie dyrektora Zarządu Wojewódzkiego Ligi Lotniczej w Krakowie znałem osobiście i jestem pewien, że nie był w gronie komisji w czasie kiedy ja byłem weryfikowany. Ale być może był w innym dniu, weryfikacja bowiem trwała parę dni, i  członkowie komisji się zmieniali. Jeden z członków  komisji weryfikacyjnej był w mundurze lotniczym w stopniu  majora.

Poznałem go potem osobiście. Mjr. Bronisław Arabski (zbieżność nazwisk z instruktorem Tadeuszem Arabskim z CSPiM przypadkowa) był w latach 1952-1954 moim szefem.  W czasach kiedy byłem już szefem technicznym Aeroklubu Krakowskiego ppłk Bronisław Arabski był w Zarządzie Głównym APRL odpowiedzialnym za pracę personelu technicznego wszystkich jednostek podporządkowanych  APRL-owi. Bardzo  sympatyczny  o dużej kulturze osobistej wyróżniał się dodatnio na tle pozostałych osobników.Jeden z nich był przedstawicielem Komitetu Wojewódzkiego PPR, drugi reprezentował najważniejszy w tym czasie urząd czyli UBP.

Pytania były o pochodzenie społeczne, wykształcenie, przynależność do organizacji społecznych lub politycznych interesowała ich przeszłość po okupacyjna, oraz kontakty zagraniczne z rodziną, jeżeli takie były.A musieli bazować na wywiadzie przeprowadzonym wcześniej przez odpowiednie organa władzy, bo zaglądali do papierów jakie mieli rozłożone przed sobą.

Moje dane, które podałem jako odpowiedź całkowicie ich  zadawalały. Ojciec szofer - bo tak się określało obecnie nazywanych kierowców, do tego nie kapitalista taksówkarz tylko pracownik instytucji państwowej. Zgodnie z zaleceniem mojego dowódcy z AK nie ujawniony, które to ujawnienie  było wymagane przez władzę ludową ogłoszeniami  wywieszonymi do wiadomości zaraz po wkroczeniu wojsk wyzwalających  polskie tereny. Od lutego 1945 do końca wojny żołnierz 2  Pułku Zapasowego Ludowego Wojska Polskiego. Następnie  pracownik Komitetu Wojewódzkiego PPS w Krakowie a obecnie mechanik lotniczy. Oczywiście nie przyznałem się do wuja i rodziny w USA (była to stara emigracja z lat 1918). Miałem wprawdzie na koncie duże głupstwo, które zrobiłem dla żartu paradując i robiąc sobie zdjęcia w Po-2 w mundurze lotnika amerykańskiego (mundur przesłał mi w roku 1945 kuzyn, który latał w USAF). Moi koledzy z lotniska, którzy być może widzieli mnie w tym mundurze, lecz nie powiedzieli ani słowa o takim fakcie, w czasie gdy ich weryfikowano, a  wiem, ze były takie  pytania  o osobistą opinię  pytanego co do stosunków panujących wśród  kolegów z lotniska. Za nieco podobną sprawę niestety nie przeszedł weryfikacji Leszek Grubski. Ktoś z klubu  „sypnął" Leszka,że ten do klubu przynosił pismo "Głos Ameryki" i czytywał kolegom nie prawomyślne artykuły.

Byliby mocno zdziwieni panowie z komisji weryfikacyjnej, gdyby zobaczyli moje zdjęcie z Tadkiem Weidlem w kabinie Po-2 z roku 1946 z widocznymi winklami sierżanta i odznaką USAF na rękawie.
Weryfikacja prowadzona w Aeroklubie trwała parę dni, w jej końcowym efekcie prawie wszyscy wyszkoleni przed wojną starsi koledzy zostali zweryfikowani negatywnie. Najgorsze spotkało naszych kolegów z Sekcji, Julka Bojanowskiego, Mariana Markowskiego, Lucjana Mazurkiewicza. Annę Wierzbiańską i parunastu jeszcze innych pilotów samolotowych wywodzących swój rodowód lotniczy z Sekcji. W sytuacji Julka Bojanowskiego skutkowało  to tym, że z dniem 31.01.1949 przestał pełnić obowiązki kierownika Ośrodka i cały majątek jakim Ośrodek dysponował przejął Aeroklub Krakowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz